Aleksandra Barteczko





A historia zaczęła
się tak
Diagnoza
Walka o usprawnianie i codzienność kilkulatki
Intensywność życia nie pozwoliła nam zbyt długo myśleć o tym co będzie w odległej przyszłości, bo mieliśmy w domu 4 latka, noworodka i Olę, już wtedy z grafikiem pełnym zajęć. Nie wiem czy dzięki ogromowi pracy, czy dzięki „wersji syndromu PURA” jaki ma Ola, to mimo, że z opóźnieniem, bardzo walczyła i nadal walczy o kolejne kroki milowe. I tak, zaczęła obracać się sama na brzuch w wieku 11 miesięcy. Gdy nie skończyła jeszcze 2 lat – postawiła swoje pierwsze samodzielne kroki. Dziś, nadal ma problemy z równowagą, ale to co kiedyś wydawało nam się lotem na księżyc – dziś Ola w swoim tempie – wykonuje – sama wchodzi i schodzi po schodach, sama wchodzi na zjeżdżalnie i pokonuje tory przeszkód na placu zabaw, sama wyprowadza psa i już nie pozwala mu się ciągnąć. Oczywiście nie funkcjonuje tak jak w pełni sprawna 6 latka, nie jeździ na rowerze, bardzo boi się wody, więc nie chodzimy raczej na basen. Sama pije z kubka (a zaczynała od „misia miodusia”), sama ma już tyle siły, żeby jeść widelcem i łyżką. A intelektualnie zaskakuje nas każdego dnia. Terapię z logopedą zaczęliśmy bardzo wcześnie – jeszcze wiele miesięcy przed diagnozą. Dziś Ola ma 4 razy w tygodniu zajęcia z logopedą, do tego zajęcia z psychologiem, terapeutą SI i pedagogiem. Jest też pod opieką poradni psychiatrycznej. Miała w swoim życiu różne etapy, Od takich, ze bardzo długo walczyliśmy o naśladowanie pojedynczego głosu np. zwierzątka, po napady krzyku w momencie gdy choć na chwilę została sama, po wypowiadanie pierwszych sylab, a dziś już nawet kilkuwyrazowych zdań. Natomiast cena jaką Ola musi płacić za to, by zbliżyć się do neurotypowych dzieci jest ogromna – również jej emocjonalna. Miała etapy wybudzania się i krzyków w nocy, do teraz nie znosi kąpieli i sama rozmowa o niej wywołuje u niej płacz, często ma problem z wyrażeniem tego co chce i jak każdy z nas, denerwuje się, a potem krzyczy. Okres adaptacji do nowych osób i miejsc jest u niej długi. Nadal się ślini. Ma okresy „regresu”. Ale z dziecka, które nie miało mówić – i zaczęliśmy początkowo wdrażać komunikację alternatywną – obrazkową, dziś jest dziewczynką, która pomimo zespołu PURA na ten moment potrafi w podstawowy sposób się komunikować. Ola mówi np. „Daj mi to” „Chcę ciepłe mleko” „Jestem zmęczona”, wchodzi w podstawowe interakcje z rodzeństwem.
Co dalej?
Najwięcej chyba kosztowało nas, żeby nauczyć się odpuszczać. W pierwszych miesiącach każde odwołane zajęcia Oli wzbudzały w nas gniew i były małym „końcem świata”, bo wydawało nam się, że jak nie będziemy jej cały czas usprawniać, to przegapimy możliwe do osiągnięcia umiejętności. Dziś już bardziej rozumiemy, że z zespołem PURA – chcąc nie chcąc, musimy i chcemy choć trochę normalnie żyć. Wiemy, że zbyt napięty grafik, nie jest też dla Oli dobry, że właśnie wtedy pojawia się „stop” czy „regres” – zaczyna się jąkać, czy zamyka się w sobie. Kiedy trzeba – sięgamy po lekarstwa – też te od psychiatry, kiedy można – wkładamy ją do przyczepy i jedziemy na wycieczkę rowerową, Ola chce mieć swoje pasje – odkąd zaczęliśmy jeździć na turnusy rehabilitacyjne uwielbia konie – te żywe i wszelkie zabawki związane z nimi. Ola chce uczestniczyć w życiu domowym – pomagać robić ciastka na święta, wyciągać pranie z pralki czy słuchać jak jej brat gra na gitarze. Nie oznacza to, że nie martwimy się co będzie dalej. Nie wiemy czy i kiedy pojawi się padaczka i jak wiele nam zabierze. Nie wiemy jak długo będziemy w stanie tak intensywnie z nią pracować. Co się stanie, gdy my zachorujemy albo po prostu zestarzejemy się. Jak bardzo to wszystko wpływa i wpłynie na przyszłość jej braci. Nie wiemy co będzie w dorosłym jej życiu. Jak my poradzimy sobie z tym, że Ola przez zespół PURA nie będzie miała życia typowej nastolatki, kobiety. Ale coraz częściej wiemy, że musimy żyć tu i teraz, żeby zespół PURA nie odebrał Oli i jej braciom tych zwykłych chwil dzieciństwa, jakie należą się każdemu dziecku, a nam nie zdominował życia na 200%, bo na 100% to diagnoza zmieniła wszystko, co kiedyś myśleliśmy o życiu.
Co mówią moi rodzice

Fundacja PURA Polska to dla nas znacznie więcej niż organizacja – to prawdziwa rodzina. Pamiętam moment, gdy pierwszy raz spotkaliśmy inne rodziny borykające się z tymi samymi wyzwaniami. Te rozmowy, wymiana doświadczeń i wzajemne zrozumienie są bezcenne. Nareszcie znaleźliśmy ludzi, którym nie musimy tłumaczyć naszej codzienności.
